Przegląd Wywiadowczy nr 76
Richard Moore, były ambasador Wielkiej Brytanii w Turcji (2014-2017) i obecny dyrektor polityczny w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, został mianowany szefem wywiadu brytyjskiego MI6. Pod koniec roku zastąpi obecnego szefa Sir Alexa Youngera, który jest wprawdzie o rok młodszy, ale przechodzi na emeryturę po 6-letniej kadencji. Moore to niespodziewany kandydat, bowiem oczekiwano nominacji Toma Hurda, wysokiego rangą urzędnika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i kolegi szkolnego premiera Borisa Johnsona z Eton. Moore biegle włada językiem tureckim, studiował w Oksfordzie, a jego związki z wywiadem sięgają roku 1987. Ponad 10 lat temu formalnie opuścił agencję, aby rozpocząć karierę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Nowy szef otrzymał nominację w momencie, gdy MI6 znalazł się pod presją wrogich działań Chin i Rosji oraz gdy skala zagrożenia ze strony islamskiego terroryzmu jest niejasna. Ponadto tydzień wcześniej brytyjscy politycy i wywiad w krytycznym raporcie parlamentu zostali oskarżeni o poważne zaniechania i błędy, jeśli chodzi o przeciwdziałanie aktywności Rosji. Agencji wywiadu zarzucono, że nie zbadała, czy doszło do ingerencji Rosji w referendum w sprawie Brexitu w 2016 r.
Formalnie nowy szef jest powoływany przez premiera i MSZ na podstawie rekomendacji komisji złożonej z urzędników, co ma na celu zminimalizowanie ryzyka ingerencji w politykę kadrową.
Moore rozpocznie pracę jesienią i będzie pełnił obowiązki przez pięć lat. Źródła rządowe podały, że nowy szef wywiadu będzie koncentrował się na wykorzystaniu technologii do uzyskiwania informacji, co potwierdza, że tradycyjny wywiad, polegający na umieszczaniu tajnych agentów w obcym kraju, staje się coraz trudniejszy.
Źródło: The Guardian z 29.07.2020 r.
Sojusz wywiadowczy Five Eyes może zostać poszerzony o Japonię, a jego działania uwzględniałyby nie tylko wymianę informacji wywiadowczych, ale także strategiczne stosunki gospodarcze, w tym gromadzenie kluczowych rezerw strategicznych, takich jak minerały i zapasy medyczne. Miałoby to na celu systematyczne zmniejszanie zależności gospodarczej państw Zachodu od Chin.
Z propozycją, aby Japonia została szóstym partnerem w sojuszu wymiany danych wywiadowczych Five Eyes, wystąpił 23 sierpnia 2020 r. japoński minister obrony Taro Kono na seminarium China Research Group utworzonym przez grupę konserwatywnych posłów Wielkiej Brytanii. Sugestia ministra Kono spotkała się z aprobatą ze strony konserwatywnego przewodniczącego komisji do spraw zagranicznych Toma Tugendhata. Jednocześnie minister Japonii oznajmił, że z radością powitałby Wielką Brytanię w nowym regionalnym ugrupowaniu handlowym Pacyfiku, partnerstwie CPTPP (ang. The Comprehensive and Progressive Agreement for Trans-Pacific Partnership).
Kryzys związany z koronawirusem ujawnił strategiczne zależności Zachodu od Chin, a wkrótce pod auspicjami Five Eyes mają zostać ogłoszone plany znacznego zwiększenia produkcji rzadkich i półrzadkich metali z Australii, Kanady i Ameryki w celu zmniejszenia zależności od chińskich dostaw.
Minerały krytyczne (rzadkie pierwiastki ziemi) są kluczowymi składnikami szerokiej gamy produktów konsumenckich, w tym telefonów komórkowych, laptopów i telewizorów, a także mają szerokie zastosowanie w produkcji obronnej: w silnikach odrzutowych, satelitach, laserach i pociskach. Według US Geological Survey w ciągu ostatniej dekady Chiny odpowiadały średnio za ponad 90% światowej produkcji i dostaw pierwiastków rzadkich.
Sojusz Five Eyes to porozumienie wywiadowcze z 1941 r. Obecni jego członkowie to Australia, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Nowa Zelandia. Japonia jest ważnym partnerem strategicznym każdego z tych państw.
Kono stwierdził, że Japonia z zadowoleniem przyjęłaby zaproszenie do grupy Five Eyes. Ostrzegł, że rozwój gospodarki umożliwił Chinom kupowanie zagranicznych firm technologicznych, co należy traktować jako niebezpieczny trend i monitorować. Dodał, że Chiny próbują uniezależnić się od gospodarki dolara amerykańskiego poprzez szybkie usługi przesyłania pieniędzy, wprowadzenie własnego internetu, uruchomienie swojej cyfrowej waluty renminbi (RMB) i kształtowanie chińskiego porządku międzynarodowego.
Źródło: The Guardian z 29.07.2020 r.
Białoruskie służby bezpieczeństwa 29 lipca 2020 r. ogłosiły aresztowanie 33 obywateli Rosji pod zarzutem próby torpedowania wyborów prezydenckich, zaplanowanych na 9 sierpnia 2020 r. Aresztowanych Rosjan oskarżono o terroryzm przeciwko państwu. Ponadto są uważani za pracowników Grupy Wagner, prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej, która według niektórych źródeł pozostaje paramilitarnym skrzydłem rosyjskich sił zbrojnych. Kreml zaprzeczył tym oskarżeniom, stwierdzając, że nie ma powiązań z grupą.
Aresztowania zostały potwierdzone przez sekretarza Rady Bezpieczeństwa Białorusi Andrieja Rawkowa, który ujawnił, że 33 Rosjan wjechało do kraju jako część 200-osobowej grupy pracującej dla Wagnera, aby „zdestabilizować sytuację podczas kampanii wyborczej”.
W wyborach prezydent Aleksander Łukaszenko ubiegał się o szóstą kadencję. Łukaszenko rządzi krajem żelazną ręką. Tym razem jednak, częściowo z powodu narastającego kryzysu związanego z koronawirusem, jego przywództwo jest bardziej kwestionowane niż kiedykolwiek wcześniej, a protesty opozycji rozlały się na cały kraj. Równocześnie bliskie dotychczas stosunki między Mińskiem a Moskwą od 2018 r. uległy ochłodzeniu. Trudności gospodarcze zmusiły rosyjski rząd do ograniczenia wsparcia finansowego Białorusi. Oba kraje nie mogą uzgodnić cen ropy, którą Białoruś importuje każdego roku z Rosji. Wyczuwając słabe poparcie społeczeństwa, które jest nieufne wobec Rosji, Łukaszenko tym razem prowadzi kampanię antyrosyjską.
Według białoruskiej telewizji państwowej u aresztowanych Rosjan znaleziono sudańską walutę i sudańskie karty do smartfona. Według niektórych obserwatorów Sudan jest jednym z najbardziej aktywnych obszarów działalności Grupy Wagnera, a w przeszłości firma wykorzystywała Białoruś jako centrum tranzytowe, z którego koordynowała działania na kontynencie afrykańskim. W państwowych mediach pojawiły się również doniesienia, że Rosjanie mają związek z uwięzionym mężem Swietłany Cichanouskiej, czołowej kandydatki opozycji na prezydenta. Niektórzy podejrzewają, że rząd próbował wykorzystać tę okazję, aby uniemożliwić popularnej Cichanouskiej ubieganie się o urząd.
Rząd Ukrainy oświadczył, że wpłynął wniosek od ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa (SBU) o ekstradycję 33 Rosjan, którzy prawdopodobnie współpracowali z separatystami we wschodniej Ukrainie.
Źródło: portal intelNews.org z 31.07.2020 r.
W dniu 21 lipca 2020 r., po dziewięciu miesiącach zwłoki, opublikowano raport parlamentarnego komitetu ds. wywiadu i bezpieczeństwa dotyczący rosyjskiej ingerencji w politykę Wielkiej Brytanii. Komitet został powołany w 2013 r. do nadzorowania pracy brytyjskich agencji wywiadowczych. Prawie wszystkie jego posiedzenia odbywają się za zamkniętymi drzwiami, a raporty przed publikacją są weryfikowane przez służby. Zgodnie z prawem komitet nie może upubliczniać sprawozdań bez uprzedniego zatwierdzenia przez kancelarię premiera. W przeszłości zatwierdzanie takich raportów zajmowało nie więcej niż 10 dni. Ten konkretny raport czekał znacznie dłużej. Wiele wskazuje na to, że rząd nie chciał zmierzyć się z niewygodnymi wnioskami.
Raport wykazał, że brytyjskie agencje wywiadowcze są niezdolne do zwalczania internetowych operacji psychologicznych, głównie Rosji, mających na celu wpływanie na zachodnią politykę. Kluczowa konkluzja jest następująca: rząd Wielkiej Brytanii nie zbadał dowodów ingerencji w procesy demokratyczne, nie podjął próby przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. Opinia publiczna nie otrzymała żadnej oceny na temat rosyjskiej ingerencji w referendum z 2016 r. czyli w tzw. Brexit. Według raportu Rosja próbowała również wpłynąć na referendum niepodległościowe w Szkocji w 2014 r.
Autorzy dokumentu stwierdzają, że rosyjskie wpływy w Wielkiej Brytanii to „nowa norma”. Rosyjscy oligarchowie witani są z otwartymi ramionami, a budowanie przez rząd relacji z głównymi rosyjskimi firmami przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych – została stworzona „londyńska pralnia”.
Członkowie rosyjskiej elity ściśle związanej z Władimirem Putinem są zaangażowani w organizacje charytatywne i polityczne w Wielkiej Brytanii, dzięki czemu mogą pomóc Kremlowi wpływać na operacje. Wielu członków Izby Lordów ma interesy biznesowe z Rosją lub pracuje bezpośrednio dla rosyjskich firm powiązanych z państwem rosyjskim. Stosunki te należy dokładnie zbadać, biorąc pod uwagę potencjał państwa rosyjskiego do ich wykorzystania.
Według raportu społeczność wywiadowcza nie poświęciła należytej uwagi działaniom Rosji, pomimo że szefowie MI5, SIS, GCHQ i wywiadu obronnego nie zgadzają się z taką oceną. Ponadto zdaniem autorów żadna instytucja w Wielkiej Brytanii nie wzięła na siebie roli lidera w obronie procesów demokratycznych, chociaż powinno to być głównym obowiązkiem rządu i priorytetem ministerstw. Raport sugeruje, że rolę operacyjną powinien spełniać kontrwywiad MI5.
W raporcie wezwano do przyjęcia nowego ustawodawstwa, które zastąpiłoby przestarzałą i nieaktualną ustawę o tajemnicy urzędowej. Wskazano także na potrzebę zaktualizowania ustawy o nadużyciach komputerowych tak, aby uwzględniała współczesne wykorzystanie osobistych urządzeń elektronicznych.
Źródło: The Guardian z 22.07.2020 r.
Według informacji Yahoo News, powołującej się na byłych urzędników administracji, Centralna Agencja Wywiadowcza została w 2018 r. potajemnie upoważniona przez Biały Dom do znaczącego rozszerzenia ofensywnego programu operacji cybernetycznych. Decyzja ta wywołała sprzeciw Departamentu Obrony, który postrzega siebie jako głównego wykonawcę amerykańskich operacji ofensywnych w cyberprzestrzeni.
Zezwolenie miało formę dyrektywy prezydenta USA, znanej również jako Memorandum of Notification, która jest przekazywana komisjom wywiadu Kongresu. W efekcie tej procedury na operacje są uruchamiane fundusze rządowe.
Dyrektywa z 2018 r. zapewniała CIA większą swobodę w doborze prowadzonych przez nią operacji, jak i celów. Umożliwiała CIA podjęcie serii ofensywnych środków przeciwko „garstce wrogich krajów”, w tym Korei Północnej, Iranowi, Chinom i Rosji. Tego rodzaju operacje różnią się od działań zwykle prowadzonych w cyberprzestrzeni, które koncentrują się na tajnym zbieraniu informacji. Operacje ofensywne mają na celu zakłócanie, sabotowanie, a nawet niszczenie wybranych systemów.
Uważa się, że oprócz rozszerzenia zakresu operacji cybernetycznych dyrektywa prezydencka ułatwiła agencji atakowanie podmiotów niepaństwowych, w tym instytucji finansowych, organizacji charytatywnych, mediów informacyjnych lub firm. Takie cele mogą zostać zaatakowane, gdy działają w imieniu obcych agencji wywiadowczych.
Yahoo News zauważa, że dyrektywa prezydencka jest postrzegana jako zwycięstwo CIA w jej długiej biurokratycznej walce z Departamentem Obrony. Tradycyjnie rząd powierzał prowadzenie ofensywnych operacji cybernetycznych Departamentowi i siłom zbrojnym. Obecnie pojawiają się pytania o potencjalne nakładanie się operacji CIA i Pentagonu oraz o koordynację działań między nimi, gdyż w przeszłości nie zawsze przebiegała ona sprawnie.
Yahoo News przesłała „obszerną listę pytań” do CIA, ale agencja odmówiła komentarza, podobnie zresztą jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
Źródło: Yahoo News z 15.07.2020 r.