Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii gen. sir Nicholas Carter podczas wystąpienia w think tanku w Królewskim Instytucie Zjednoczonych Służb uznał zagrożenie ze strony Rosji za największe od czasu zimnej wojny. Ostrzegł: „Rosja może rozpocząć działania wojenne szybciej, niż się spodziewamy, i dużo wcześniej, niż my byśmy to uczynili w podobnych okolicznościach”.
Zdaniem Cartera obecnie w relacjach z Rosją nie mamy do czynienia ze stanami pokoju lub wojny, ale z szeregiem etapów pomiędzy nimi. Rosja prawdopodobnie wykorzysta niejasną interpretację art. 5 traktatu Sojuszu, aby podważyć wiarygodność NATO. Bronią w tej wojnie nie będzie coś, „co uderza” – obejmie ona wykorzystanie energii, przekupstwo, skorumpowane praktyki biznesowe, cyberataki, zamachy, fałszywe wiadomości, propagandę i zastraszanie. Poza tym szef sztabu podkreślił w swoim wystąpieniu wzrost zdolności wojskowych Rosji, w tym 12-krotny wzrost liczby rakiet dalekiego zasięgu.
Według niego współczesny świat ma do czynienia nie tyle z kryzysem czy serią kryzysów, ile ze strategicznym wyzwaniem, które wymaga strategicznej reakcji.
Ocenia się, że Carter celowo podsyca zagrożenie ze strony Rosji, aby powstrzymać ją od planowanych cyberataków na Wielką Brytanię i państwa NATO, a także aby wymusić na brytyjskim skarbie zwiększenie wydatków obronnych. Wsparł go, niejako korespondencyjnie, były minister obrony Michael Fallon, wzywając do zwiększenia brytyjskiego budżetu obronnego do 2,5% PKB, a więc o 7,7 mld funtów w skali roku.
Źródło: „The Guardian” z 23.01.2018 r.
Władze Szwajcarii uważają, że nowe prawo przyjęte w grudniu pomoże im zmienić utrwalony wizerunek kraju jako największego siedliska międzynarodowego szpiegostwa.
Dotychczas Szwajcaria była postrzegana jako dobre miejsce na spotkania wywiadowcze. Było tak z wielu powodów. Przede wszystkim kraj ten leży w środku Europy i jest częścią strefy Schengen, gdzie nie wymaga się paszportu od obywateli państw UE. Ponadto ma rozwiniętą sieć telekomunikacyjną i stabilny, przewidywalny system polityczny – pomimo niewielkiego potencjału i ograniczonych możliwości służb bezpieczeństwa. Co jednak najważniejsze, Szwajcarzy o nic nie pytają gości, ponieważ większość z nich pozostawia pieniądze w szwajcarskich bankach.
Według szwajcarskiej federalnej służby wywiadu (FIS), począwszy od 2018 r., szpiedzy i ich partnerzy powinni znaleźć sobie inne miejsce na sekretne spotkania. Rzeczniczka FIS Isabelle Graber oświadczyła dla „NZZ”, że w ostatnich latach doszło do prawdziwej „eksplozji rynku handlu tajemnicami”. Trend ten doprowadził do wymiany informacji za pieniądze. Takie spotkania, jej zdaniem, „naruszają szwajcarską suwerenność i mogą prowadzić do działań przeciwko interesom narodu”. W przeszłości FIS nie była w stanie zapobiec takim działaniom ze względu na przepisy o ochronie prywatności. Oznaczało to, że zdolność agencji do zwalczania zagranicznego szpiegostwa w Szwajcarii była znacznie bardziej ograniczona niż w innych krajach.
Zmiany w prawie szwajcarskim pozwalają FIS na wchodzenie do domów i hoteli, włamywanie się do komputerów, podsłuchiwanie telefonów i obserwację osób uważanych za szpiegów lub oficerów obcych wywiadów. Uzbrojony w te uprawnienia FIS aktywnie lokalizuje spotkania szpiegowskie, a następnie zapobiega im lub przynajmniej zakłóca ich przebieg. W 2018 r. FIS przekazał już władzom śledczym Szwajcarii wiele informacji o spotkaniach „przedstawicieli państw trzecich”.
Źródło: portal intelNews.org z 06.02.2018 r. za „NZZ”
Rząd brytyjski, poprzez swojego rzecznika, poinformował 22 stycznia br., że utworzy nową jednostkę wywiadowczą mającą zapobiegać rozpowszechnianiu tzw. fake newsów przez inne kraje, w tym Rosję. Będzie ona nosiła nazwę „Oddział Bezpieczeństwa Komunikacji Narodowej” (ang. National Security Communications Unit). Ma być odpowiedzialna za zwalczanie dezinformacji prowadzonej przez aktorów państwowych i innych.
Według gazety „The Times” propozycja stworzenia jednostki wyszła od sir Marka Sedwilla, rządowego doradcy ds. bezpieczeństwa i byłego ambasadora w Afganistanie. Będzie ona bezpośrednio podporządkowana kancelarii premiera. Składać się będzie z profesjonalistów brytyjskiego wywiadu i innych służb specjalnych, ale oprze się też na zewnętrznych ekspertach w zakresie cyberbezpieczeństwa, łączności i PR. Działająca w jej ramach „grupa szybkiego reagowania” będzie zaś zwalczać fake newsy w czasie rzeczywistym.
Podobne działania podjęto już w USA – w grudniu 2016 r. Barack Obama podpisał decyzję o przeznaczeniu 160 mln USD na tworzenie rządowego centrum „przeciwdziałania obcej propagandzie i dezinformacji”.
24 stycznia rząd brytyjski oświadczył, iż minister obrony Gavin Williamson będzie koordynował dalsze prace związane z nową jednostką, a następnie przedstawi je w Izbie Gmin.
Źródło: „The Times” z 24.01.2018 r.
Były oficer operacyjny CIA, naturalizowany Amerykanin Jerry Shing Lee, znany również jako Zhen Cheng Li, został aresztowany za nielegalne posiadanie ściśle tajnych informacji. Dochodzenie FBI w tej sprawie zostało przekazane do publicznej wiadomości przez Departament Sprawiedliwości. 53-letni aresztowany oficer w latach 1994–2007 służył w CIA na różnych stanowiskach i w różnych krajach. Po przejściu na emeryturę mieszkał w Hongkongu. Aresztowany został 15 stycznia br. na lotnisku J.F. Kennedy’ego w Nowym Jorku.
Zdaniem FBI posiadał on kilka osobistych notatników z opisem szczegółów pracy w CIA, w tym ze wskazaniem nazwisk agentów CIA pracujących pod przykryciem, prawdziwych danych oficerów służących za granicą czy informatorów agencji. Zapisał też szczegóły spotkań operacyjnych, zwłaszcza swoich kontaktów z agentami, telefony operacyjne, a nawet adresy tajnych lokali CIA.
Z dokumentów sądowych wynika, że FBI prowadziła sprawę Lee przynajmniej od 2012 r. Według ustaleń „The New York Timesa” aresztowanie Lee jest związane z informacją z maja ubiegłego roku, że chiński wywiad w latach 2010–2012 ujął wiele źródeł osobowych CIA. Spekuluje się, że było to konsekwencją działań „kreta” w szeregach CIA. W dokumentach ze śledztwa nie ma jednak takiego zarzutu pod adresem Lee.
Źródło: „The New York Times” z 17.01.2018 r.
Według szefa niemieckiej służby kontrwywiadowczej Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV), Hansa-Georga Maasena, Północna Korea wykorzystywała swoją ambasadę w Berlinie do pozyskiwania technologii niezbędnej do sfinalizowania realizowanych programów nuklearnych. Tą informacją Maasen podzielił się 5 lutego br. w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD. Przez wiele dekad Korea wykorzystywała skomplikowany międzynarodowy system zamówień, aby zdobyć technologie i materiały dla programów broni konwencjonalnej i jądrowej. Tajne metody pozwoliły uniknąć sankcji nałożonych przez społeczność międzynarodową.
Maassen nie udzielił jasnej odpowiedzi co do istoty technologii, którą Koreańczycy nabyli za pośrednictwem ambasady w Berlinie. Ujawnił jednak, że dyplomaci tego państwa i oficerowie wywiadu z dyplomatycznymi paszportami byli zaangażowani w zdobywanie tzw. technologii „podwójnego zastosowania” dla celów zarówno cywilnych, jak i wojskowych.
Maassen poinformował o dowodach BfV na to, że północnokoreańscy dyplomaci w Berlinie próbowali pozyskać technologie podwójnego zastosowania w 2016 i 2017 r. Kilka wcześniejszych prób udaremniono. Tak się stało w 2014 r., kiedy agencja uniemożliwiła dyplomacie z Korei Północnej nabycie sprzętu potrzebnego do prac nad bronią chemiczną. BfV nie jest jednak w stanie zagwarantować, że wykryła i zablokowała każdą próbę.
Źródło: portal intelNews.org z 05.02.2018 r.