Publikacje

Przegląd Wywiadowczy nr 55

 

Chiny oskarżają Tajwan o wykorzystywanie studentów do szpiegostwa

Chiny oskarżyły wywiad Tajwanu o szpiegowskie próby werbowania studentów z kontynentu studiujących na wyspie. Podobne zarzuty pod adresem Chin wysunęła Tajwańska Rada ds. Kontynentu. Oba państwa szpiegują się regularnie od 1949 r.

Ostatnie zarzuty pojawiły się w okresie zwiększonej presji Chin na Tajwan. W listopadzie 2018 r. na wyspie przeprowadzone zostaną wybory lokalne, które będą testem poparcia dla przywództwa prezydent Tsai Ing-wena. Pekin pozostaje wrogi wobec Pani Tsai, która jest sceptycznie nastawiona do bliższych związków z Chinami.

Stosunki chińsko-tajwańskie uległy poprawie za czasów poprzedniej administracji w Tajpej. Zwiększyła się wówczas wymiana edukacyjna pomiędzy oboma państwami. Począwszy od 2008 r., uczniowie z wybranych rejonów Chin mogli studiować na Tajwanie przez okres od 4 do 12 miesięcy, natomiast ustawa z 2010 r. zezwoliła chińskim studentom na zdobywanie stopni naukowych na Tajwanie. W konsekwencji liczba chińskich studentów na Tajwanie wzrosła z 823 w 2007 r. do 34 114 w 2015 r. Natomiast liczba chińskich studentów, którzy kontynuowali działalność naukową, wzrosła do 7 813 w 2015 r. z 928 w 2011 r. Dla porównania liczba studentów z Tajwanu na uniwersytetach w Chinach wyniosła 10 536 w 2015 r.

W 2016 r. Chiny zawiesiły oficjalne kontakty z Tajwanem w związku z odmową uznania przez panią Tsai zasady „jednych Chin”. W ubiegłym roku Pekin zmniejszył o połowę liczbę studentów na wyspie.

Chiński tabloid „The Global Times”, należący do Partii Komunistycznej, ujawnił, że celem tajwańskich służb są głównie studenci polityki, ekonomii i bezpieczeństwa narodowego w nadziei, że
w przyszłości zdobędą ważne stanowiska w Chinach kontynentalnych.

Tabloid przytoczył anonimowe źródło rządowe, według którego Chiny będą łagodne wobec studentów, którzy przyznali się do winy i wyrazili skruchę. Jednocześnie urzędnik zaapelował do studentów o czujność i odmowę „darmowego lunchu”.

Źródło: The New York Times z 17.09.2018 r.

Chiński urzędnik wysokiego szczebla oskarżony o kradzież tajemnic gospodarczych USA

Według Departamentu Sprawiedliwości USA w kwietniu 2018 r. aresztowano wysokiego rangą przedstawiciela chińskiego ministerstwa bezpieczeństwa narodowego o nazwisku Yanjun Xu, pod zarzutem szpiegostwa i próby kradzieży tajemnic handlowych kilku amerykańskich firm lotniczych i kosmicznych, w tym GE Aviation, spółki zależnej General Electric.

Xu, prawdopodobnie zwabiony przez amerykańskie organy ścigania, został aresztowany w podróży do Belgii, Po nieudanych apelacjach nastąpiła jego ekstradycja do USA, gdzie ma stanąć przed sądem federalnym w Cincinnati w stanie Ohio.

Według aktu oskarżenia od grudnia 2013 r. do chwili aresztowania Xu, w istocie oficer chińskiego wywiadu, rekrutował pracowników z dużych firm z branży lotniczej i przekonywał ich do wyjazdu do Chin pod pretekstem prezentacji i wykładów na tamtejszych uniwersytetach.

Xu miał zwerbować pracownika GE Aviation, który przesłał mu w lutym 2018 r. prezentację zawierającą zastrzeżone informacje o firmie. GE Aviation jest czołowym producentem silników odrzutowych i turbośmigłowych oraz komponentów do samolotów komercyjnych, wojskowych, biznesowych oraz lotnictwa ogólnego. Dostarcza silniki do dużych samolotów typu Boeing Co i Airbus SE, a ponadto pracuje nad nową generacją silników do samolotów komercyjnych i helikopterów wojskowych.

Zarzuty pojawiają się w okresie, gdy Stany Zjednoczone zwiększają presję na Chiny w związku z ich polityką handlową i kradzieżą własności intelektualnej amerykańskich firm. Zastępca prokuratora generalnego John Demers stwierdził, że przypadek Xu nie jest odosobnionym incydentem, a jego aresztowanie nastąpiło w ramach globalnej walki z kradzieżą przez chińskie służby tajemnic gospodarczych USA.

Rzecznik GE Aviation stwierdził, że firma od miesięcy współpracowała z FBI, więc szkody są minimalne również z uwagi na jej zaawansowane cyfrowe systemy bezpieczeństwa.

Źródło: The Guardian 10.10.2018 r.

Rząd brytyjski wzywa do wstrzymania zagranicznej sprzedaży urządzeń podsłuchowych

Rząd brytyjski znajduje się pod rosnącą presją wydania brytyjskim firmom zakazu sprzedaży sprzętu służącego reżimom autorytarnym do technicznej inwigilacji. Istnieje obawa, że może być wykorzystywany do inwigilacji telefonów komórkowych oraz systemów komputerowych opozycji i przeciwników politycznych.

Organizacje zajmujące się prawami człowieka uważają, że luka w kontroli eksportu pozwala na sprzedaż tej technologii zagranicznym służbom bezpieczeństwa w ramach licencji cywilnych, a nie wojskowych. Ostatnio pojawiły się obawy dotyczące eksportu takiego sprzętu do Arabii Saudyjskiej, Hondurasu i Filipin, trzech krajów mocno krytykowanych za ich lekceważący stosunek do praw człowieka.

Prawnicy działający w ramach kampanii Global Justice Now (GJN) uważają, że wiele innych licencji zostało przyznanych wbrew przepisom eksportowym. Nick Dearden, dyrektor GJN, uważa, że Wielka Brytania po Brexicie jest tak zdesperowana, aby pozostać potęgą, że „sprzedaje, co się da”.
W liście do Liama Foxa, sekretarza ds. handlu międzynarodowego, GJN zwróciło uwagę, że w okresie od 1 stycznia 2016 r. do 31 marca 2018 r. udzielono pozwoleń na wywóz różnych urządzeń i technologii inwigilacyjnych do szeregu państw, w których dochodzi do wewnętrznych represji politycznych.

Obowiązujące przepisy prawne uniemożliwiają brytyjskiemu rządowi udzielenie pozwolenia na wywóz, jeżeli istnieje uzasadnione ryzyko, że sprzęt może zostać wykorzystany do wewnętrznych represji lub poważnego naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego. GJN rozważa wszczęcie kontroli sądowej mającej na celu ustalenie, czy rząd łamał te przepisy.

Rzecznik Departamentu Handlu Międzynarodowego oświadczył, iż zagrożenia związane z naruszeniami praw człowieka są kluczowym elementem oceny licencji, a rząd nie będzie ich udzielał na eksport, gdzie byłoby to niezgodne z jakimkolwiek prawem UE oraz przepisami krajowymi dot. kryteriów licencjonowania eksportu broni.

Źródło: The Guardian, 06.10.2018 r.

Według Wielkiej Brytanii Państwo Islamskie wspierają rządowi hakerzy rosyjscy

Nowy raport brytyjskiego Narodowego Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego (NCSC) ujawnia, że tzw. Cyber Kalifat, internetowa grupa hackerów Państwa Islamskiego (ISIS), jest faktycznie obsługiwany przez rosyjskie władze. Po raz pierwszy grupa pod taką nazwą pojawiła się na początku 2014 r., rzekomo działając jako internetowe skrzydło ISIS. Obecnie „Cyber Kalifat” ma wirtualną armię hakerów z kilkudziesięciu krajów. Ich rozpoznane działania obejmują silną i często skoncentrowaną obecność w mediach społecznościowych, a także ataki komputerowe, głównie w formie cyberprzestępczości i sabotażu cybernetycznego.

Coraz więcej informacji, głównie z zachodnich agencji rządowych, wskazuje na to, że „Cyber Kalifat” jest w rzeczywistości częścią operacji sponsorowanej przez rosyjskie państwo, tak pomyślanej, by umożliwić Moskwie atakowanie zachodnich celów bez ryzyka odwetu. Raport NCSC, który powstał przy współpracy z innymi brytyjskimi i europejskimi agencjami wywiadowczymi, a także z CIA i FBI, utrzymuje, że „Cyber Kalifat” i inne podobne grupy hakerów stanowią „tanie udogodnienia” dla Kremla.

W raporcie NCSC wymieniono nazwy kilku grup hakerów, które w ostatnich latach były zamieszane w głośne ataki, w tym Sofacy, Pawnstorm, Sednit, Cyber Berkut, Voodoo Bear, BlackEnergy Actors, Strontium, Car Team i Sandworm. Według raportu „Cyber Kalifat” to ta sama grupa hakerów co APT 28, Fancy Bear i Pawn Storm, które niemal oficjalnie uważa się za cyber broń GRU.

Treść raportu NCSC odzwierciedla wnioski niemieckiego raportu rządowego, który wyciekł do mediów w czerwcu 2016 r. Niemcy argumentowali wówczas, że „Cyber Kalifat” jest fikcyjną grupą frontową stworzoną przez Rosję.

W oświadczeniu wydanym przy okazji publikacji raportu NCSC, brytyjski sekretarz stanu do spraw zagranicznych i Wspólnoty Brytyjskiej Jeremy Hunt określił GRU mianem „tajnej broni Moskwy w realizacji jej celów geopolitycznych”. Rosyjski rząd zaprzeczył zarzutom.

Źródło: portal IntelNews.org z 05.10.2018 r.

Saudyjska rodzina królewska planowała porwanie dziennikarza „The Washington Post”

Amerykański wywiad posiada dowody na to, że saudyjska rodzina królewska próbowała zwabić dziennikarza „The Washington Post” Jamala Khashoggi do Arabii Saudyjskiej, aby go pojmać i zgładzić. 59-letni Khashoggi był doradcą rządu saudyjskiego, ale w 2015 r. stał się krytykiem stylu rządzenia królestwem i przeprowadził się do USA. Krytykował udział Arabii Saudyjskiej w wojnie domowej w Jemenie, jej poparcie dla represji politycznych w Egipcie i za inne kwestie. Rozpoczął pracę dla „The Washington Post”, gdzie pisał artykuły piętnujące saudyjską politykę. Zaginął w dniu 9 października 2018 r., kiedy odwiedził konsulat Arabii Saudyjskiej w Stambule. Miał tam otrzymać dokument poświadczający jego rozwód z żoną mieszkającą w Arabii Saudyjskiej.

Tureccy urzędnicy ujawnili, że podczas wizyty w konsulacie Khashoggi został brutalnie zamordowany, prawdopodobnie na polecenie rządu saudyjskiego. Tureckie media donosiły, że na krótko przed wizytą Khashoggi`ego do Stambułu przybył 15-osobowy zespół saudyjski na paszportach dyplomatycznych. Jego członkowie prawdopodobnie torturowali, a następnie zabili dziennikarza, po czym poćwiartowali ciało i wywieźli z konsulatu pojazdem dyplomatycznym. Arabia Saudyjska zaprzeczyła zarzutom, oświadczając, że po godzinie pobytu Khashoggi opuścił konsulat w Stambule.

„The Washington Post”, powołując się na anonimowych przedstawicieli rządu USA, ujawnił, że to saudyjska rodzina królewska wymyśliła skomplikowany plan zwabienia Khashoggi`ego do Arabii Saudyjskiej. Według gazety amerykański wywiad posiada przechwycone rozmowy saudyjskich urzędników, w których omawiany jest plan ściągnięcia Khashoggi do kraju. Kilku przyjaciół Khashoggi`ego utrzymywało, że w ostatnich miesiącach otrzymywał on telefony od saudyjskich urzędników z kręgu kontrowersyjnego księcia Mohammeda bin Salmana, którzy oferowali mu ochronę polityczną i wysokie stanowisko po powrocie do kraju. Khashoggi był sceptyczny wobec tych ofert.

Gazeta zacytowała także byłego oficera wywiadu USA, według którego szczegóły podróży 15-osobowego zespołu dyplomatycznego z Arabii Saudyjskiej nosiły znamiona „nieuprawnionego usunięcia z jednego kraju oraz zatrzymanie i przesłuchanie w innym kraju”. Turcja utrzymuje, że zespół saudyjski przybył do Stambułu w dwóch osobnych grupach, używając prywatnych samolotów, a w drogę powrotną wyruszył z innych miejsc, w innym czasie.

Źródło: The Washington Post z 10.10.2018 r.


telefon
kontaktowy

W przypadku pytań serdecznie zapraszamy Państwa do kontaktu z nami drogą telefoniczną.
napisz
do nas wiadomość

Jeżeli mają Państwo pytania prosimy o zadanie ich za pomocą poczty elektronicznej.
ZOBACZ JAK DOJACHAĆ DO NASZEGO BIURA SPRAWDŹ TUTAJ
www.bcc.org.pl
www.gazetafinansowa.pl
www.homemarket.com.pl
www.bookoflists.pl
www.spyshop.pl
www.vismagna.pl
wiarygodnafirma.pl
www.bcc.org.pl
www.gazetafinansowa.pl
www.homemarket.com.pl
www.bookoflists.pl
www.spyshop.pl
www.vismagna.pl
wiarygodnafirma.pl
www.bcc.org.pl
www.gazetafinansowa.pl
www.homemarket.com.pl
www.bookoflists.pl
www.spyshop.pl
www.vismagna.pl
wiarygodnafirma.pl
www.bcc.org.pl
www.gazetafinansowa.pl
www.homemarket.com.pl
www.bookoflists.pl
www.spyshop.pl
www.vismagna.pl
wiarygodnafirma.pl
www.bcc.org.pl
www.gazetafinansowa.pl
www.homemarket.com.pl
www.bookoflists.pl
www.spyshop.pl
www.vismagna.pl
wiarygodnafirma.pl
www.bcc.org.pl
www.gazetafinansowa.pl
www.homemarket.com.pl
www.bookoflists.pl
www.spyshop.pl
www.vismagna.pl
wiarygodnafirma.pl
http://